Zawsze gdy mam dużo pracy
i nawał zadań całkowicie mnie paraliżuje, przypominam sobie, że przecież
prowadzę bloga, na którym dawno nic nie napisałam. Tak jest i dzisiaj.
Ach, co to był za rok!
Rok Konkursu Chopinowskiego i kilku nowych odkryć muzycznych. Rok, w którym
kupiłam kolejny regał na książki, bo potykanie się o piętrzące się sterty makulatury
zaczęło grozić trwałym uszkodzeniem części ciała. Rok, w którym własnoręcznie
ukisiłam mnóstwo kapusty, by zażerać się nią teraz prosto ze słoika. Rok, w którym
zamieniłam kilka zdań z maestro Kaspszykiem – że tak przyszpanuję high lifem.
Rok, w którym pierwszy raz spróbowałam pitahai, czego w ostatecznym rozrachunku
powinnam się nieco wstydzić. Ponadto mam na koncie kilka małych sukcesów –
odnowiłam kontakt z dawno niewidzianą znajomą, dość skutecznie unikałam osób,
które mnie nie lubią, a ponadto zdobyłam się na szczerość i wygłosiłam
publicznie kilka zdań krytyki. Tym samym rozczarowałam wszystkich, którzy
uważali, że jestem mało asertywna.
A atmosferę minionych nie
tak dawno świąt zaklęłam w odsłuchiwanym po wielekroć „In dulci jubilo”. Coś pięknego:
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ukłony!
UsuńNiech to będzie piękny, dobry, błogosławiony rok!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad :) W odpowiedzi na Twój komentarz rozwinęłam nieco myśl o podróżach ;)
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję, również życzę wszystkiego, co dobre i piękne w Nowym Roku! Biegnę podczytać!
UsuńOby kolejny byl równie udany ;) pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńDziękuję, trzymam kciuki za Twoje przedsięwzięcie!
Usuń