Jak odzyskać spokój?
Dlaczego w tym wszystkim, co mnie spotyka w dorosłości, jest taki ukryty, mięsisty strach trzepocący w trzewiach, jak strach zająca drżącego pod miedzą. Przez to nie robię nic na 100%. Może
właśnie to nas, dorosłych, odróżnia od dzieci? Że zawsze sie boimy?
Gdy byłam dzieckiem, też
miałam różne lęki – nie lubiłam zostawać sama, w szkole zaś bałam się
szyderstwa i odrzucenia. Potem to zaakceptowałam jako część życia (choć nie bez
bólu, zawsze mi towarzyszącego w takich chwilach). Obecnie boję się obnażenia.
Jestem mistrzem uników – nie udzielam poważnych odpowiedzi, unikam wyrażania
tego, co naprawdę myślę, nie przyznaję się do pasji i zainteresowań. Buduję
sobie fasadę z rzeczy, które nie sa moje. Bezpieczniej dla mnie jest
powiedzieć, że moim ulubionym filmem jest ten, który całkiem lubię, niż się
obnażyć i powiedzieć tytuł tego oglądanego przynajmniej raz w miesiącu. Nie
wiem, czy wiecie, o co mi chodzi, nie wiem, czy ja wiem, o co mi chodzi. Kto
mnie zna? Czy ktokolwiek musi mnie w ogóle znać? Z jednej strony chciałabym,
żeby inni mnie zobaczyli moimi oczami, zobaczyli to wszystko, co we mnie jest –
bogate, pełne miłości i czyste. Z drugiej strony robię wszystko, by zaciemnić
ten obraz, zniekształcić go, sporządzić falsyfikat i karmić nim wszystkich
wokół. Za mało wiem, za mało umiem, nie mam nic do powiedzenia, co już nie zostało powiedziane. Dlaczego świat ma być zainteresowany tym, co roi się w mojej głowie? Spłaszczam się, ograniczam, limituję. Ktoś obok zarży z politowaniem „a
cóż Ty takiego masz, dziewczyno, czego nie ma nikt inny, że tak usilnie to
chronisz?” Tak, wiem, że nie jestem wyjątkowa, że ta tendencja do
indywidualizacji jest śmieszna, zdaję sobie sprawę z mojego przeciętniactwa i
normalności. Niemniej jednak wszystko, co mam, to ja sama, i nie umiem się tym do
końca szczerze podzielić. Zbyt często, w czasach naiwności, dawałam z siebie za
dużo, i wiem, jak to bolało. Teraz się bronię przed tym bólem. Bo jeśli
zapraszam do swojego świata tych, którzy tego nie docenią i nie uszanują, muszę
liczyć się z tym, że nie zawsze otrzymam pełną akceptację. Stąd obsesja
anonimizacji, niewychylania, uników, stąd wycofanie, poza i pancerz, który ciąży mi
coraz bardziej.
Taki potok myśli, taka
letnia bujność traw.
Wiesz, Donno? ...chyba Cię rozumiem. Nie znam i na pewno nie rozumiem w pełni, ale wydaje mi się, że... I know what you mean. Twoje letnie, bujne refleksje wracają do mnie raz po raz, odbijając się echem w moich rozmyślaniach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jesień jest dla Ciebie dobra.
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję, jesień bywa łaskawa, to fakt! Bywa też wredną małpą, dlatego nie zawsze człowiek może tyle, ile by chciał (taka wymówka dla lenistwa).
UsuńSerdeczności!