…jak grosz, co wyszedł
już z obiegu – pisał nieodżałowany Franz, któremu nie udało się dożyć nawet
średniowiecznej starości. Nie mógł być w tych słowach bardziej nowoczesny.
Bo w nowoczesności nie ma
miejsca dla starszych ludzi. Nie ma miejsca na starość, samotność, zniedołężnienie.
Nowoczesność tworzą młodzi i nowoczesność kieruje swoją ofertę w stronę młodych. Witalność, jurność, hałas – inny Franz,
dionizyjski, zacierałby ręce z uciechy, gdyby nie fakt, że śmierć ima się także
i nadludzi.
Oferta. Jeśli nie mogę Twojej osoby przetopić na dodatkowe zera na moim koncie,
jesteś mi ciężarem, zbędnikiem. Pogorszenie się wzroku to jeden z obowiązujących
punktów wycieczki do zajazdu Starość, ale najbardziej krótkowzroczni są ci, którzy
myślą, że temat ich nie dotyczy, czyli obecni adresaci oferty.
Starszym osobom nie należy
się nic od świata. Nie mogą głośno cierpieć (w mojej przychodni jest nawet
wywieszona obraźliwa Pseudo-Szymborska, na szczęście na tyle małymi literkami,
że główni odbiorcy nie mają możliwości jej przeczytać). Nie mogą odpocząć
(babcia musi się zająć wnukami, a dziadek… yyy, od czego właściwie jest
dziadek?). Nie mogą mieć swoich przyzwyczajeń, swojego oglądu świata, w którym
wyrośli (ciem-no-gród!). Nie mają dla siebie programów w telewizji (polskie
nieśmieszne kabarety mówiące językiem będącym niestrawną mieszanką durnowatych reklam
– ma być szybko, nieco wulgarnie i koniecznie cool – oraz Świata według Kiepskich).
Są obiektem drwin (klepiące różańce moherowe berety pchające się w komunikacji
miejskiej, zajmujące kolejki do lekarza, głośno komentujące zachowania młodych).
Obciążają NFZ i ZUS.
Fajny dziadek i fajna
babcia to ci, którzy umieją posługiwać się Internetem i kijkami do nordic walking. Niefajny dziadek i
niefajna babcia to ci, których nie stać na dostęp do sieci i którym wypada jedzenie z
buzi.
Jest jedno miejsce, które
pozwala starszym osobom poczuć się dobrze, poczuć jak u siebie, poczuć się zrozumianym
i wysłuchanym. Miejsce, w którym nikt się nie wyśmiewa z ich spojrzenia na
świat, które basuje ich rozpaczy, wykluczeniu i samotności, dając złudne
poczucie bezpiecznej przystani. Mam na myśli oczywiście jedno ogólnopolskie
medium, które przygarnia wszystkich tych, którym współczesny świat mówi: „Nie
nadążasz? To wysiadaj!”. Olbrzymia większość starszych ludzi jest skazana na
RM, bo tam się czują dobrze, swojsko. Nikt im nie każe zmieniać swoich
przyzwyczajeń. Mogą zaspokajać swoje potrzeby duchowe (które z wiekiem się pogłębiają
z powodów czysto eschatologicznych), z których nikt nie drwi ani ich nie
ocenia. Prowadzący mówią wyraźnie i wolno, znane i miłe dla ucha piosenki
brzmią w zwyczajnych aranżacjach. Rozmówcy są dostępni – czasem to jedyne
miejsce, w którym starsi ludzie mogą powiedzieć, co im leży na sercu, bo w
życiu codziennym często zostawieni są sami sobie – wszak młodzi nie będą się
wdawać w dyskusje z przeterminowanymi poglądami ani nie będą wysłuchiwać narzekań,
które tak pasują do ich życia, jak różowe ściany do ich mieszkań w stylu skandynawskim.
Gdyby np. media publiczne
zaoferowały coś starszym osobom, nie
musieliby oni szukać zrozumienia tam, gdzie w gruncie rzeczy są wykorzystywani,
tylko w subtelny sposób. Chciałabym, aby ludzie związani ze światem mediów
(prasa, telewizja, radio) zastanowili się, co zaproponowali osobom starszym.
Dlaczego o nich zapomnieliście? Dlaczego starsi ludzi obecni są w mediach
jedynie w Sprawie dla reportera czy Fakcie, gdzie się żeruje na ich nieszczęściu,
pogłębiając poczucie frustracji i wykluczenia? Popchnęliście ich w ręce Ojca
Dyrektora, by potem narzekać, że starzy są niereformowalnym zaściankiem. Co
zrobiliście, by to zmienić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz