wtorek, 13 stycznia 2015

Bo starzy są tu na tej ziemi

…jak grosz, co wyszedł już z obiegu – pisał nieodżałowany Franz, któremu nie udało się dożyć nawet średniowiecznej starości. Nie mógł być w tych słowach bardziej nowoczesny.

Bo w nowoczesności nie ma miejsca dla starszych ludzi. Nie ma miejsca na starość, samotność, zniedołężnienie. Nowoczesność tworzą młodzi i nowoczesność kieruje swoją ofertę w stronę młodych. Witalność, jurność, hałas – inny Franz, dionizyjski, zacierałby ręce z uciechy, gdyby nie fakt, że śmierć ima się także i nadludzi.  

Oferta. Jeśli nie mogę Twojej osoby przetopić na dodatkowe zera na moim koncie, jesteś mi ciężarem, zbędnikiem. Pogorszenie się wzroku to jeden z obowiązujących punktów wycieczki do zajazdu Starość, ale najbardziej krótkowzroczni są ci, którzy myślą, że temat ich nie dotyczy, czyli obecni adresaci oferty.

Starszym osobom nie należy się nic od świata. Nie mogą głośno cierpieć (w mojej przychodni jest nawet wywieszona obraźliwa Pseudo-Szymborska, na szczęście na tyle małymi literkami, że główni odbiorcy nie mają możliwości jej przeczytać). Nie mogą odpocząć (babcia musi się zająć wnukami, a dziadek… yyy, od czego właściwie jest dziadek?). Nie mogą mieć swoich przyzwyczajeń, swojego oglądu świata, w którym wyrośli (ciem-no-gród!). Nie mają dla siebie programów w telewizji (polskie nieśmieszne kabarety mówiące językiem będącym niestrawną mieszanką durnowatych reklam – ma być szybko, nieco wulgarnie i koniecznie cool – oraz Świata według Kiepskich). Są obiektem drwin (klepiące różańce moherowe berety pchające się w komunikacji miejskiej, zajmujące kolejki do lekarza, głośno komentujące zachowania młodych). Obciążają NFZ i ZUS.

Fajny dziadek i fajna babcia to ci, którzy umieją posługiwać się Internetem i  kijkami do nordic walking. Niefajny dziadek i niefajna babcia to ci, których nie stać na dostęp do sieci i którym wypada jedzenie z buzi.

Jest jedno miejsce, które pozwala starszym osobom poczuć się dobrze, poczuć jak u siebie, poczuć się zrozumianym i wysłuchanym. Miejsce, w którym nikt się nie wyśmiewa z ich spojrzenia na świat, które basuje ich rozpaczy, wykluczeniu i samotności, dając złudne poczucie bezpiecznej przystani. Mam na myśli oczywiście jedno ogólnopolskie medium, które przygarnia wszystkich tych, którym współczesny świat mówi: „Nie nadążasz? To wysiadaj!”. Olbrzymia większość starszych ludzi jest skazana na RM, bo tam się czują dobrze, swojsko. Nikt im nie każe zmieniać swoich przyzwyczajeń. Mogą zaspokajać swoje potrzeby duchowe (które z wiekiem się pogłębiają z powodów czysto eschatologicznych), z których nikt nie drwi ani ich nie ocenia. Prowadzący mówią wyraźnie i wolno, znane i miłe dla ucha piosenki brzmią w zwyczajnych aranżacjach. Rozmówcy są dostępni – czasem to jedyne miejsce, w którym starsi ludzie mogą powiedzieć, co im leży na sercu, bo w życiu codziennym często zostawieni są sami sobie – wszak młodzi nie będą się wdawać w dyskusje z przeterminowanymi poglądami ani nie będą wysłuchiwać narzekań, które tak pasują do ich życia, jak różowe ściany do ich mieszkań w stylu skandynawskim.

Gdyby np. media publiczne zaoferowały coś starszym osobom, nie musieliby oni szukać zrozumienia tam, gdzie w gruncie rzeczy są wykorzystywani, tylko w subtelny sposób. Chciałabym, aby ludzie związani ze światem mediów (prasa, telewizja, radio) zastanowili się, co zaproponowali osobom starszym. Dlaczego o nich zapomnieliście? Dlaczego starsi ludzi obecni są w mediach jedynie w Sprawie dla reportera czy Fakcie, gdzie się żeruje na ich nieszczęściu, pogłębiając poczucie frustracji i wykluczenia? Popchnęliście ich w ręce Ojca Dyrektora, by potem narzekać, że starzy są niereformowalnym zaściankiem. Co zrobiliście, by to zmienić? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz